Jezus przyszedł nad Jordan, aby przyjąć chrzest. Gdy Jan Go zauważył, od razu zrozumiał, że jest oczekiwanym Mesjaszem. Propozycja Jezusa zaskoczyła go całkowicie. Jak to możliwe, że Jezus bez grzechu staje pośród nawracających się grzeszników i prosi o chrzest?
Pytanie to stawiała sobie również młoda wspólnota chrześcijańska pierwszych wieków. Jan nie rozumiał Jezusa, dlatego wzbraniał się przed ochrzczeniem Go:
„To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?” (Mt 3,14).
Jan Chrzciciel uznał wyższość Jezusa, zrozumiał więc Jego prośbę jako odwrócenie ról. To naturalne, że Jezus jako Mesjasz powinien ochrzcić Jana, a nie odwrotnie. Dlatego opierał się przez pewien czas. Przekonały go dopiero słowa kuzyna:
„Ustąp teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe” (Mt 3,15).
Są to pierwsze słowa Jezusa wypowiedziane podczas publicznej działalności, a zapisane przez Mateusza. Słowa te „brzmią tak delikatnie, że można je sobie wyobrazić jedynie jako spokojny szept: «Pozwól teraz!». Słowo ciszy, zamyślenia. Prośba o zaufanie. Propozycja złożenia losu w dłonie Boga, uwolnienia się od lęku, ciężaru codzienności” (P. Seewald).
Słowa Jezusa streszczają istotę Jego całej misji. Przyszedł wypełnić wszystko, co zostało zaplanowane przez Boga Ojca. Sprawiedliwość, o której mówi, nie dotyczy tylko wymiaru ludzkiego ani nawet, jak to interpretowali Żydzi, realizacji zaleceń Tory (Prawa Mojżeszowego). Jezusowi chodzi „o postępowanie zgodne z tym, co Bóg uznaje za sprawiedliwe. W konsekwencji sprawiedliwość prowadzi do pokory i uległego posłuszeństwa – o umiejętność pozostawienia Bogu decyzji dotyczącej tego, co jest dla człowieka pożyteczne w wypełnianiu powierzonej mu misji” (E. Bosetti).
Jezus starał się wytłumaczyć Chrzcicielowi, że owa propozycja zamiany ról, przed którą się wzbraniał, stanowi wypełnienie sprawiedliwości. Oczywiście, że Jezus, który nie miał nawet cienia grzechu, nie potrzebował chrztu; zresztą nie wymagała go nawet Tora. Nie potrzebował też obrzezania ani nie był zobowiązany do przestrzegania przepisów starego Prawa. Jednak świadomie stanął w grupie grzeszników. W ten sposób wszedł w człowieczy los, w ludzką słabość, nędzę, grzech. „Jezuicki teolog Thomas J. Scirghi porównuje Jezusowe poczucie grzechu do wstydu, jaki może odczuwać rodzic, gdy jego dziecko dopuszcza się zachowań przestępczych. Rodzic wtedy nie grzeszy, ale często doświadcza ciężaru cierpienia, które spowodowało jego dziecko” (J. Martin). Jezus „zbrukał się” ludzkimi grzechami, by później wyzwolić z nich ludzkość poprzez krzyż. Dopiero w świetle krzyża można zrozumieć czyn Jezusa.
Ewangelia na dziś komentarz
„Chrzest ten jest zgodą na śmierć za grzechy ludzkości” (Benedykt XVI).
„Protestancki teolog Karl Barth pisze, że być może nikt nie potrzebował chrztu bardziej niż Jezus, właśnie przez to, że «wziął na siebie» nasze grzechy” (J. Martin).
Jan oczywiście nie mógł o tym wiedzieć. Znał dobrze swoje miejsce i był świadomy swoich kompetencji. Jednak słuchając argumentów Jezusa, zrozumiał, że Boże postanowienie jest inne. Wówczas przeszedł z własnej, ludzkiej logiki na Bożą i ochrzcił tego, w którym rozpoznał Bożego Baranka. Miał świadomość, że ta czynność przekracza jego kategorie myślenia, ale powinien uczynić wszystko, czego chce Jezus. Musiał „pogodzić się z wizją Mesjasza pokornego, łagodnego i bratającego grzeszną ludzkość” (E. Bosetti). Uwzględniając jego porywczy charakter, należy przypuszczać, że nie było to łatwe. Jan Chrzciciel uczy, że posłuszeństwo Bogu, choć nieraz wymagające i niezrozumiałe, jest Mu milsze niż ludzka, nawet najwznioślejsza wizja oddawania Mu chwały.