Modlitwa – dialog, który jest największą wartością

Jeśli postawimy sobie pytanie: kiedy modlił się Jezus? (nie mając, oczywiście, na myśli Jego ciągłe go zjednoczenia z Ojcem ani praktyk religijnych spełnianych przez wszystkich Izraelitów, tylko te chwile, gdy oddawał się wyłącznie osobistej modlitwie), zauważamy dwie prawidłowości: Jezus modli się przed najważniejszymi wydarzeniami lub w czasie ich trwania, a także modli się w nocy lub o świcie po dniach pełnych intensywnej pracy.

Zwróćmy uwagę najpierw na te ostatnie sytuacje, gdyż są one dla nas bardzo pouczające: Jezus tak ceni dialog z Ojcem, że mimo zmęczenia modli się kosztem snu i odpoczynku. 

Święty Marek opowiada nam o pracowitym dniu na początku działalności Jezusa: najpierw nauczał w synagodze, potem odwiedził Piotra i uzdrowił jego teściową, wreszcie wieczorem uzdrowił chorych i opętanych zgromadzonych z całego miasta. Po takim dniu należałby się długi sen. Tymczasem, jak mówi ewangelista,

„nad ranem, kiedy jeszcze było ciemno wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił” (Mk 1,35).

Po dniu intensywnej działalności wśród ludzi Jezus szukał samotności „sam na sam” z Ojcem. Łukasz dodał, że taka praktyka była zwyczajem w życiu Jezusa:

„Tym szerzej rozchodziła się Jego sława, a liczne tłumy zbierały się, aby Go słuchać i uzyskać uzdrowienie z ich niedomagań. On jednak usuwał się na pustkowie i tam się modlił” (Łk 5,15 n.). 

Po śmierci Jana Chrzciciela Jezus oddalił się z uczniami łodzią na pustkowie. Czytając wersję Mateuszową, przypuszczamy, że głęboko przeżył śmierć Jana i pragnął chwili samotności. Marek natomiast podaje nam inny powód tego odejścia: po powrocie uczniów z wyprawy misyjnej Jezus zaproponował im krótki wypoczynek nad jeziorem, z dala od tłumów („Pójdźcie wy sami osobno na pustkowie i wypocznij cię nieco”).

Zauważmy, że Jezus nie mówi: „Wypocznijmy”, ale zdaje się sugerować wypoczynek samych uczniów. Być może miał już gotowy plan: gdy uczniowie będą miło spędzać czas nad jeziorem, On wreszcie będzie mógł przeprowadzić dłuższą rozmowę z Ojcem. Tymczasem te jedyne plany „urlopowe” w czasie publicznej działalności spełzły na niczym: tłumy zauważyły odpływającą łódź i podążyły pieszo za Jezusem. Jezus zaspokoił ich głód duchowy swoją nauką, ale nakarmił też ich ciało chlebem i rybami, które cudownie rozmnożył.

Potem „przynaglił uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, zanim odprawi tłumy. Gdy to uczynił, wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam przebywał” (Mt 14,22 n.). Dopiero o świcie – idąc po jeziorze – dołączył do uczniów, którzy w nocy zmagali się z przeciwnym wiatrem. To doświadczenie uczniów jest często uważane za symbol dalszych losów), gdy tylekroć będzie się zdawać, że uczniowie zostali sami wśród mroku nocy, zdani na przeciwny a Jezus odszedł do Ojca. On jednak zawsze przy do swoich uczniów i uspokaja ich.

Jezus modlił się również przed ważnymi i podczas ważnych wydarzeń swojego życia. Cennym źródłem informacji na ten temat jest św. Łukasz, autor poświęcający szczególnie dużo miejsca kwestii modlitwy. Gdy inni ewangeliści opowiadają nam jedynie przebieg zdarzeń, Łukasz nie on dodać, iż Jezus przygotowywał się do nich prz mowę z Ojcem lub przeżywał je na modlitwie. się tak od samego początku działalności, czyli od w Jordanie:

„Kiedy cały lud przystępował do Jezus także przyjął chrzest. A gdy się modlił, otwarło się niebo i Duch Święty zstąpił nad Niego”

Duch Święty zstępuje, by wspomóc Jezusa na czas publicznej działalności. Możemy jednak spojrzeć to z innej strony na to niezwykle pierwsze objawienie Trójcy. Duch Święty to osobowa Miłość łącząca Ojca i Syna. Każda rozmowa Syna z Ojcem to przejaw wzajemnej miłości. Gdy więc Syn zwraca się do a Ojciec z miłością odpowiada Synowi („Tyś jest Syn umiłowany…”), jest oczywiste, że łączy ich więź Ducha.

dewocjonalia

Podobnie jest w przypadku naszej modlitwy. Jako ochrzczeni jesteśmy złączeni z Chrystusem, zwracamy się do Ojca w Nim i przez Niego, a nasza modlitwa dociera do Ojca ogarnięta Duchem Miłości.